Nowy Trójkolorowy: Marcin Stromecki

20.01.2022 11:34

Marcinowi Stromeckiemu bardzo zależało na tym, by stać się częścią katowickiej rodziny. Poznajcie bliżej nowego pomocnika GKS-u Katowice.

Z ojca na syna

Wszystko zaczęło się od mojego taty, który także grał w piłkę. To z nim zacząłem trenować na podwórku i to de facto on był moim pierwszym trenerem. Prowadził rocznik młodzieżowy w Rotavii Nieporęt, a następnie - widząc, że przeskoczyłem pewien poziom i muszę iść dalej, znalazł dla mnie miejsce w Legionovii Legionowo. Ja sam chciałem się zacząć rozwijać wśród lepszych zawodników. Tam środowisko było już bardziej profesjonalne i było to moje pierwsze poważne przetarcie z piłką nożną. Zacząłem wyjeżdżać na mecze i poczułem, że mam do czynienia z większym Klubem. 

Spokój jak Zidane

Mój ojciec był też moim idolem, dlatego chciałem grać na tej samej pozycji, co on, gdy występował w Ekstraklasie dla Polonii Warszawa. Od kiedy pamiętam to byłem ustawiany na środku boiska. Najlepiej się tam czułem, bo lubię być pod grą; cały czas mieć kontakt z piłką. Dlatego myślę, że kwestia mojej pozycji na boisku wyszła naturalnie. Poza tym dorastając uwielbiałem oglądać Zinedine’a Zidane’a. Emanował dużym spokojem i był bardzo inteligentnym piłkarzem. Mało kto mógł mu dorównać pod kątem wyszkolenia technicznego.

Instynkt jak Modrić

W mojej grze brakuje jeszcze instynktu strzeleckiego. Może to zabrzmi banalnie, ale po prostu chciałbym więcej strzelać. Wiem, że jestem w stanie rozegrać piłkę, ale fajnie byłoby akcje nie tylko kreować, ale też wykańczać. Zidane na pewno coś takiego miał, ale wydaje mi się, że taką uniwersalnością dysponuje także Luka Modrić. Podoba mi się także to, w jaki sposób gra Marco Verratti. Widzi na boisku wszystko. Myślę, że dla każdego piłkarza ważne jest to, by uczyć się od najlepszych. Bardzo często analizuję grę innych piłkarzy pod kątem tego, jak się poruszają i jakie podejmują na boisku decyzje. 

Lewa noga

Myślę, że posiadanie dobrze ułożonej lewej nogi dla zawodnika środka pola to jest pewnego rodzaju atut, bo w Polsce nie ma wielu takich piłkarzy. Jest to także komfort dla trenera, bo przy ustawianiu gry ma większe pole manewru. Nie chcę jednak tego przeceniać, więc nie traktuję tego jako swojej ogromnej przewagi. 

KARNETY NA WIOSNĘ W SPRZEDAŻY!

Dwa awanse z rzędu

Nie czuję się specjalistą od awansów, ale nie mogę powiedzieć, że to był przypadek (Marcin zanotował dwa awanse z Górnikiem Łęczna przyp. red.). Na każdy awans trzeba bardzo ciężko pracować z całą drużyną. Ja lubię grać o wysoką stawkę i czuje się dodatkowo zmotywowany, gdy ktoś postawi przede mną jasno określone wymagania. To sprawia, że cały czas chcę więcej, dlatego też zasuwam na treningach. W Górniku miałem naprawdę dobry okres i czułem, że dobrze sobie radzę, co też przejawiało się w liczbach, bo zanotowałem trochę asyst i dołożyłem kilka goli. 

Nietypowa jesień

Myślę, że nikt nie spodziewał się, że Skra jako beniaminek zdobędzie tyle punktów i to grając wszystkie mecze na wyjeździe. To była dobra runda, ale na pewno nie była łatwa. Takie okresy także kształtują charakter. Pierwszy raz doświadczyłem takich warunków. Potraktowałem to jako cenne doświadczenie. Nie odbieram tego jako coś negatywnego. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo się ucieszyłem na wiadomość o możliwości transferu do GKS-u Katowice. 

Nowe miejsce

Doskonale zdaję sobie sprawę, że GieKSa to wielki Klub z bogatą tradycją i historią. Przyjeżdżałem na mecze GieKSy, gdy mieszkałem w Częstochowie. Po prostu chciałem być częścią tej drużyny. Aklimatyzacja przebiega bardzo dobrze. Zespół dobrze mnie przyjął i po tych pierwszych tygodniach jestem naprawdę zadowolony. Oczywiście chłopaków z GKS-u znałem, bo wiele razy przeciwko sobie graliśmy, ale w jednym zespole wcześniej byłem tylko z Michałem Kołodziejskim. Był to krótki epizod w Legionovii. 

Partner strategiczny
Partner Kluczowy
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner techniczny
Partnerzy
Fortuna 1 Liga