Tego nie spodziewał się nikt. Mistrzowie Polski w garniturach kontra piąta drużyna ligi w sweterkach seryjnej produkcji. A mimo tego, to właśnie GieKSa rozbiła zabójczymi kontrami potężnego wówczas Górnika Zabrze i 1 maja 1986 roku sięgnęła po pierwszy w swojej historii Puchar Polski. W niedzielę przy Bukowej obchodzimy 30. rocznicę tego niezwykłego finału!

Choć nikt nie postawiłby na GieKSę wtedy złotówki, a nawet sami zawodnicy nie wierzyli w to, że mogą być sprawcami sensacji, to jednak niespodzianka stała się faktem. Hat-trick Jana Furtoka sprawił, że „Dawid pokonał Goliata” na Stadionie Śląskim na oczach 55 tysięcy widzów. – Na pewno ten mecz finałowy był dla mnie wyjątkowy, nie tylko dlatego, ze strzeliłem trzy bramki. Obawialiśmy się tego meczu. Górnik miał już mistrzostwo Polski w kieszeni, na finał przyjechali w garniturkach i pod krawatami. A my? Sezon skończyliśmy na piątym miejscu i gdzie my tam do Górnika w finale pasowaliśmy? W sweterkach z przechowalni , jednakowych, które wychodziły z seryjnej produkcji , przyjechaliśmy na Stadion Śląski cichutko i spokojnie – opisuje Jan Furtok.

Finałowe starcie było niezwykle emocjonujące. GieKSa głównie się broniła i wyprowadzała kontry. Jak się okazało, był to klucz do sukcesu. Równie dobrze tego dnia mogło skończyć się pogromem ekipy z Bukowej. – Było naprawdę ciężko. W drugiej połowie tak nas przycisnęli, że przez kwadrans nie wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy. Prowadziliśmy 2:0, ale zabrzanie strzelili kontaktową bramkę i było ciepło. Parę interwencji między słupkami rewelacyjnego Roberta Sęka naprawdę nas uratowało. Później rywale się uspokoili, razem z Markiem Koniarkiem dołożyliśmy po jednej bramce z kontr i wygraliśmy 4:1. Była zabawa! – uśmiecha się Furtok.

Po tak niespodziewanym sukcesie w trójkolorowych szeregach zapanowała niewiarygodna radość. Tak wielka, że jej ofiarą padł przedstawiciel sztabu medycznego Wojciech Spałek. Do dziś przy Bukowej zastanawiają się, jak on to przeżył.  – Skończył się mecz, po którym Marek Koniarek tak szalał jak wariat z pucharem, że ciężka pokrywa z pucharu spadła na głowę Wojciecha Spałka i stracił przytomność. Nikt tego nie zauważył i Spałek leżał tak przez parę minut. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało i zapamiętał nasze wielkie zwycięstwo. To był dopiero twardziel, pozbierał się po takim nokaucie! – śmieje się legenda z Bukowej.

O tym jak niewiarygodny był triumf GieKSy nad Górnikiem, świadczy fakt, że podopieczni trenera Alojzego Łyski nie byli nawet przygotowani na świętowanie. Lodówki  w szatni GKS-u Katowice świeciły pustkami. – Zabrzanie już przed meczem mrozili w szatni szampany w lodówkach, a my nie mieliśmy nic. Nikt się nie spodziewał, że wygramy, a jednak stało się inaczej! Po meczu w szatni nie mieliśmy czym świętować. Pobiegłem do Jana Urbana z Górnika i poprosiłem, żeby pożyczył nam jednego szampana. Zdenerwowany tylko machnął ręką i powiedział „ a weź sobie”! – opowiada legendarny napastnik GKS-u.

Oprócz szampana od przeciwnika i pucharu, w nagrodę na GieKSę czekały upominki. Jak się okazało nasi piłkarze nie do końca mogli się z nich cieszyć. – W nagrodę za zwycięstwo mieliśmy obiecane po wideo Hitachi i telewizorze. Niestety, skończyło się tylko na wideo, telewizorów nie zobaczyliśmy. Ktoś się nie bał i zniknęły. Ostatecznie skończyło się tylko na talonie – kręci głową Jan Furtok.

Choć radość była spontaniczna i niespodziewana, nasza legenda z zastrzeżonym do dzisiaj numerem 9 nie mogła długo pokazywać radości po spektakularnym zwycięstwie. Gdy koledzy szykowali się na zwycięską kolację, on musiał się… pakować. – Był to rok, w  którym odbywał się mundial w Meksyku. Gdy koledzy po finale szykowali się do imprezy, ja musiałem szykować się do wyjazdu do Warszawy na zgrupowanie. Nie miałem więc okazji świętować zbyt długo po takim historycznym wyczynie – wspomina wicekról strzelców Bundesligi.

GKS Katowice – Górnik Zabrze 4:1 (2:0)
Bramki:
1:0 Furtok (23.), 2:0 Furtok (28.), 2:1 Komornicki (48.), 3:1 Koniarek (85.), 4:1 Furtok (87.)
GKS: Sęk – Nazimek, Piekarczyk, Zając, Kapias Ż, Biegun (46. Rzeszutek), Krzyżoś, Łuczak, Kubisztal (81. Morcinek), Koniarek, Furtok Ż. Trener: Alojzy Łysko.
Górnik: Wandzik – Gunia, Dankowski Ż, Klemenz (37. Cyroń), Ossowski (20. Piotrowicz), Majka, Matysik, Komornicki, Urban, Pałasz, Zgutczyński. Trener: Hubert Kostka.
Sędziował: Janusz Eksztajn (Warszawa). Widzów: 60000.
Mecz rozegrano w czwartek 1 maja 1986 r. na Stadionie Śląskim.

Droga GieKSy po Puchar Polski
1/16   AKS Górnik Niwka Sosnowiec – GKS Katowice 1:3
1/8     GKS Katowice – Lech Poznań 1:0
1/4     Legia Warszawa – GKS Katowice 1:3, GKS Katowice – Legia Warszawa 2:3
Połfinał Pogoń Szczecin – GKS Katowice 2:1, GKS Katowice – Pogoń Szczecin 3:1
Finał GKS Katowice – Górnik Zabrze 4:1