Wiele pozytywnych emocji nie zostałoby przy Bukowej gdyby nie klubowa maskotka GieKSik, której powstanie zostało uznane przez sympatyków GieKSy za "Wydarzenie Roku" w "Złotych Bukach 2014". Nie mogliśmy wobec tego zapomnieć o niezwykłej postaci, którą pokochali wszyscy w piłkarskiej części Katowic i przeprowadziliśmy wywiad z odtwórcą roli GieKSika.
Jak zareagowałeś na wygraną? Spodziewałeś się Złotego Buka?
Zaskoczył mnie ten werdykt, gdyż byłem przekonany, że zwyciężą Obchody 50-lecia w tej kategorii, a tu taka niespodzianka! Przed galą byłem bardzo zestresowany. Przerażał mnie fakt, że gdybym nie daj Boże wygrał, to musiałbym wyjść na mównicę i coś powiedzieć, a to nie jest takie łatwe, tym bardziej dla debiutanta. W tej kategorii przyznaję, że głosowałem na GieKSika. Chciałem, żeby dostał przynajmniej jeden głos gdyż i tak byłem pewien, że wygrają obchody.
Co oznacza dla ciebie takie wyróżnienie?
Wcielając się w postać GieKSika nie zauważa się tego tak, jak to widzą obserwatorzy (kibice). Poprzez to wyróżnienie zrozumiałem, że tak naprawdę odgrywam ważną rolę w GieKSie. Nie mogę teraz spocząć na laurach, tylko muszę dać jeszcze więcej z siebie, żeby atmosfera przy Bukowej była jeszcze bardziej zaskakująca i wesoła.
Stajesz się coraz bardziej popularny. Jak odbierasz to zamieszanie wokół Ciebie?
GieKSik został stworzony w celu tworzenia dobrego wizerunku klubu GKS Katowice jak i atrakcji lokalnej. Mam nadzieję, że GieKSik będzie popularny w całym kraju i nie ważne, czy to będę ja, czy Felek, Mietek czy Wiesiek - każdy może wcielić się w GieKSika.
Skąd czerpiesz pomysły, którymi zaskakujesz wszystkich w pozytywny sposób? Rodzą się spontanicznie, czy planujesz je przed każdym wydarzeniem?
Nie lubię mówić o sobie. Przytoczę więc to, co mówią inni: wesoły, szalony, zwariowany, zakręcony, nieprzewidywalny, świr, spontaniczny, nawet zdarzają się komentarze, że nienormalny. Często zadawane są mi pytania, czy stosuję dopalacze (śmiech). Prawie wszystko wychodzi spontanicznie, po prostu próbuję pokazywać samego siebie. A czasem gdy nie mogę zasnąć, to myślę sobie co ja bym chciał zobaczyć jako widz. Zdarza się, że coś zaplanuję, jednak przeważnie wszystko idzie na pełnym spontanie.
Która akcja/zdarzenie w twoim wykonaniu zapadała tobie w pamięci najbardziej i dlaczego?
Zakazany owoc smakuje najbardziej. Myślę, że to, co jest niepoprawne, śmieszy wszystkich najbardziej. Niestety czasem bywają nieprzyjemne konsekwencje tego, co robię. Dlatego też nawet gdybym chciał, to nie mogę dać z siebie wszystkiego. Po wysłuchaniu mnóstwa „pouczeń” po niektórych akcjach, troszkę musiałem przystopować z fantazją. Pod względem kibicowskim najbardziej zapamiętam akcję z meczu z Dolcanem Ząbki, która zakończyła się szczęśliwie. Akcją, której nie zapomnę też do końca życia był wyjazd do Grudziądza. Od samych Katowic do samego powrotu było wesoło. Na dodatek były ogromne emocje przy wygranym przeze mnie konkursie rzutów karnych dla maskotek, wspaniałe wsparcie naszych kibiców, śmieszne spontaniczne sytuacje i wspaniali ludzie na trybunach, którzy tylko nakręcali mnie do kolejnych pomysłów.
Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że nie liczy się wygląd maskotki, tylko jej "wnętrze"?
Tak jak powiedziałem już wcześniej - z maskotkami jest jak z kobietami. Nie liczy się wygląd, tylko wnętrze. To się sprawdza w życiu i w tym przypadku również się sprawdziło.
Jak spędzisz Święta i czego życzyć tobie w nowym roku 2015?
Na Wigilię jadę do rodzinnego miasteczka, gdzie spędzę Święta wraz z rodziną. Jak co roku będę grał z miejscową orkiestrą na Pasterce, a pierwszy dzień Świąt spędzę z dziewczyną. Życzcie mi najważniejszego, czyli zdrowia! A reszta sama przyjdzie.