Po emocjonującym meczu Pucharu Polski na Bukowej porozmawialiśmy z Wojciechem Lisowskim, którego strzał w serii rzutów karnych przypieczętował awans GieKSy.
Jaki był Wasz plan na ten mecz?
Spodziewaliśmy się, że Pogoń Szczecin będzie chciała narzucić swój styl gry i mocno nas stłamsić. Nasze założenia były takie, by grać w średnim pressingu i skupić się na wykorzystywaniu szybkich kontrataków. W początkowej fazie meczu wyglądało to dobrze, cały czas próbowaliśmy budować akcje. Po strzeleniu gola mocniej się cofnęliśmy, bo widzieliśmy, że jesteśmy w stanie Pogoń zatrzymać. Oddawali mnóstwo strzałów, próbowali wielu wrzutek. Tutaj muszę także wyróżnić pracę Krzyśka Barana, który wyciągał niesamowite strzały i korzystał z pomocy słupków i poprzeczek. Ostatecznie to my się cieszymy ze zwycięstwa.
Podchodziłeś do ostatniego karnego - co wtedy czułeś?
Starałem się wyłączyć. Nie myślałem o tym, co się działo wokół mnie. Od początku wiedziałem, gdzie będę strzelał, miałem swój plan. Razem z chłopakami trenujemy rzuty karne, mieliśmy też ten element na ostatnim treningu przed meczem pucharowym. Nie chciałem zmieniać swojego rogu. Mnie się udało strzelić, Krzysiek obronił dwa i jedziemy dalej.
Pogoń momentami mocno dominowała, ale to Wy pokazaliście siłę charakteru.
My sobie zdajemy sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji. My już graliśmy ładnie, kreowaliśmy wiele sytuacji i niestety punktów z tego nie było. W starciu z Pogonią to rywal miał wiele okazji, a my staraliśmy się skutecznie wykorzystać swoje. Do rzutów karnych doprowadziliśmy dzięki swojej determinacji i woli walki. Oni chyba nie do końca się spodziewali takiej ambitnej walki z naszej strony i wracali do domu na tarczy.
To dobry zastrzyk motywacji i pozytywnej energii przed powrotem do ligowych zmagań.
Wiadomo, zwycięstwa zawsze zespół budują. Kibice cały czas nas dopingowali i widzieli nasze zaangażowanie. To nie jest tak, że nam się czegoś nie chce. Nigdy tak nie było. Nie znam człowieka, któremu nie zależałoby na tym, by w każdym meczu odnieść zwycięstwo. Na pewno nie ma takiego w GieKSie. Czasami po prostu nie idzie. W środę nie szło Pogoni. My natomiast pomogliśmy szczęściu i wygrywamy, to jest najważniejsze.
Obserwuj @GKSKatowice