W przypadku zawodnika GKS-u Katowice z rocznika 1998 Rafała Głowni słowo talent nabiera… podwójnego znaczenia. Kocha to, co robi i rozwija swoje talenty. Nie tylko ten piłkarski, ale i muzyczny. Przeczytajcie historię rapera z Burowca – Rafała „ŻEHOTA” Głowni.
Przygoda z GieKSą
Przygodę z piłką zaczynałem w UKS-ie Szopienice. Dowiedziałem się wtedy, że są testy, na których można dostać się do GKS-u Katowice. Chciałem też iść do szkoły sportowej i pomyślałem, że nie zaszkodzi się sprawdzić. Poszliśmy z kolegami i dostaliśmy się. Moim pierwszym trenerem był Daniel Kaczor, a obecnie zajęcia z moim rocznikiem 1998 prowadzi trener Marek Oględziński. Na pewno ma stalowe zasady, jest jak ojciec i rygor też musi być. Uczy nas nie tylko jak zachowywać się na boisku, ale i poza nim.
Z Burowca na Bukową
Długo grałem w Szopienicach, ale mieszkam obok - w dzielnicy Burowiec. Dzięki koncertom poznaję dużo ludzi z całej Polski i mam dystans do tego, kto komu kibicuje. Sam mam też ulubione drużyny zagraniczne – w lidze angielskiej trzymam kciuki za Manchester City, a w hiszpańskiej za Barcelonę.
Rap – pomysł na życie
Rapu słuchałem od najmłodszych lat, bo najpierw tym rodzajem muzyki interesował się mój tata. W piątej klasie podstawówki stwierdziłem, że sam spróbuję coś napisać i „porymować”. Udało mi się nawet wygrać jeden z konkursów w szkole. Zacząłem też tworzyć przeróbki. Do wersji instrumentalnych podkładałem własne słowa, żeby rymować. Tak to się zaczęło. Pierwsze nagrania powstawały, gdy miałem 13 lat. Jakość była straszna w porównaniu do tego, co jest teraz. Pierwszym kawałkiem, który wrzuciłem na YouTube był ten zatytułowany „Akt żalu”. Był to smutny kawałek o dziewczynie… Chyba każdy tak zaczynał (śmiech). Do dzisiaj się tego wstydzę, ludzie w szkole na początku się ze mnie śmiali, ale potem przekonali się do moich utworów i chwalili. Nawiązałem współpracę z Krysikiem, teraz zaczynamy nawet na tym zarabiać. Zaczynaliśmy od supportów, teraz gramy swoje koncerty.
Piłkarski idol
Ostatnio jestem pod wrażeniem gry Grzegorza Krychowiaka, to naprawdę fenomen. Obserwuję go ze względu na to, że też czasem grywam jako defensywny pomocnik. Ustawiany jestem też na boisku z boku obrony. Wcześniej jako młodszy chłopak najbardziej kibicowałem takim piłkarzom jak Ronaldinho i Henry, a teraz moim idolem jest też Messi.
Marzenia coraz bliżej
Jedno z moich marzeń już się spełnia. Po nowym roku chcę wydać płytę. Połowa materiału jest już gotowa. Oprócz tego chciałbym utrzymywać się z tego, co lubię robić, aby nie chodzić do pracy, która nie jest spełnieniem moich marzeń i w której będę musiał się denerwować. Gdyby udało połączyć pracę i pasję, to byłoby super. A co do piłkarskich marzeń to chciałbym, żeby rodzina była ze mnie dumna i mogła zobaczyć kiedyś moją grę w telewizji (śmiech).