Prześwietliliśmy kolejnego zawodnika, który w rundzie wiosennej dołączył do katowickiej drużyny. To Krystian Rudnicki, młody i zdolny bramkarz. Warto dowiedzieć się o nim więcej z naszego cyklu wywiadów!
Rodzina jest najważniejsza
Urodziłem się w Miastku, ale moje rodzinne miasto to Szczecinek. Wychowywałem się właśnie tam i wyjechałem stamtąd w wieku 13 lat. Mam dużą rodzinę, w tym czworo rodzeństwa, więc trochę nas jest. Zawsze było wesoło w takiej dużej rodzince. Moja starsza siostra Karolina bardzo mi kibicuje, udziela się na Facebook'u i lajkuje wszystkie posty o mnie (śmiech). Największą moją fanką jest jednak moja dziewczyna, ale kibicuje mi cała rodzina. Mam od nich duże wsparcie. Byli nawet na meczu z Chojniczanką, na którym...pierwszy raz usiadłem na ławce. Ostatecznie go zremisowaliśmy, bo choć mieliśmy wygrany mecz, to straciliśmy niefortunną bramkę i skończyło się na 1:1. Rodzina była trochę zawiedziona, ale taki jest sport. Raz się gra, raz nie. Takie życie.
Jedna pasja od dziecka
Marzyłem od dziecka o piłce nożnej, ale uprawiałem także inne dyscypliny: siatkówkę, koszykówkę, piłę ręczną. W Szczecinku byłem w klasie sportowej, jeździliśmy na różne turnieje sportowe. Najbardziej jednak przywiązałem się do piłki i w tym kierunku chciałem iść. W wieku 13 lat wyjechałem do szkoły z klasą o profilu piłkarskim w Szczecinie z myślą, że będę grał w piłkę nożną. Reprezentowałem Zachodniopomorski Związek Piłki Nożnej. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co bym robił gdyby nie futbol. Najbardziej kibicuję Manchesterowi United, ale nie jestem zagorzałym fanem. Trzymam po prostu za nich kciuki i życzę im jak najlepiej.
Oko w oko z Robakiem
Po zdobyciu mistrzostwa Polski w młodszej kategorii wiekowej z Chemikiem Police, trafiłem do Pogoni Szczecin, gdzie mogłem się jeszcze bardziej rozwijać. Mam dobre wspomnienia, bo w wieku 17 lat przeniosłem się do zespołu z Ekstraklasy. Mogłem trenować z pierwszą drużyną i zrobiło to na mnie na początku bardzo duże wrażenie, że broniłem strzały piłkarzy pierwszej drużyny. Z biegiem czasu wydoroślałem i chciałem wywalczyć sobie pozycję, „nie jarałem się”. Na pewno to fajne przeżycie, wtedy jeszcze przyszli do Pogoni tacy zawodnicy jak Marcin Robak, czy Akahoshi. Również bramkarz Pogoni Radosław Janukiewicz jest bardzo dobrym piłkarzem i do tego był dla mnie w porządku. Dużo nauczyłem się też od Bartosza Fabiniaka, który teraz broni w Olimpii Grudziądz. Od niego wyciągnąłem najwięcej, bo to mój typ bramkarza - bazuje na dynamice, dobrze radzi sobie na przedpolu i podpatrywałem u niego, jakie decyzje podejmować w meczu.
Drugoligowy rekord
Trafiłem do drugiej ligi z Pogoni Szczecin i grałem w MKS-ie Kluczbork. Udało mi się rozegrać nawet ponad pięć meczów bez straconej bramki (łącznie 466 minut – przyp. red.). Ten mały rekord na pewno cieszy, to fajne osiągnięcie. Mam nadzieję, że będę miał takich na koncie więcej. Myślę, że po części to też miało wpływ na to, że trafiłem do GKS-u Katowice. Może nie bezpośrednio, ale moja dobra, równa gra w Kluczborku zaowocowała przejściem do GieKSy.
Mamy cię!
Atmosfera w szatni GKS-u jest świetna – nie ma podziałów, szatnia jest jedna i trzymamy się jako grupa, dobrze się tu czuję. Koledzy nawet raz zrobili mi kawał. Po wygranym meczu reprezentacji młodzieżowej z Włochami, kiedy wygraliśmy Turniej Czterech Narodów, prezes kadry powiedział, że w nagrodę możemy wziąć sobie sprzęt meczowy. Koledzy z GKS-u pytali żartobliwie, czy czasem nie „zawinąłem” sobie tego sprzętu. A tu nagle, 1 kwietnia przyszło do mnie pismo z PZPN-u, które przyniósł mi trener. Byłem przerażony tym dokumentem, bo wyczytałem w nim, że za nie oddanie sprzętu reprezentacyjnego zostaje nałożona na mnie kara w trybie natychmiastowym oraz odsetki w przypadku, gdy nie będę chciał wciąż zapłacić. Wydzwaniałem do kolegi z kadry, on też nic nie wiedział. Wtedy uświadomiłem sobie, że jest Prima Aprilis, podsłuchałem też jeden z wywiadów, w którym Kamil Cholerzyński opowiadał o primaaprilisowych żartach w szatni i ciśnienie ze mnie zeszło. Wtedy było wszystko jasne (śmiech). Atmosfera w GieKSie na pewno jest na plus.
Trójkolorowe Katowice
Nie znam zbyt dobrze nowego miejsca zamieszkania, ale dobrze mi się mieszka w Katowicach. W wolnym czasie jest co robić, to duże miasto w porównaniu do maleńkiego Kluczborka. Najchętniej, gdy mam chwilę wolnego czasu, chodzę na spacery do pobliskiego parku przy naszym stadionie, jest też bardzo fajne Wesołe Miasteczko ze stawem, jest na co popatrzeć.
Mierzy siły na zamiary
Nie mam swoich sprecyzowanych marzeń. Bardziej daję sobie małe cele na każdy rok i staram się je spełniać. Nie są wygórowane, tylko w moim zasięgu. Takie cele stawiam sobie zawsze na każdą rundę. Realnie podchodzę do takich spraw, nie myślę o grze w wielkim Manchesterze. Na pewno celem pozasportowym jest zrobienie prawa jazdy. Zacząłem kurs i jazdy, całkiem dobrze mi idzie, bo szybko się uczę, ale bez prawka sam autem nie jeżdżę (śmiech). Na razie na treningi przemieszczam się na piechotę.