Dawid Brzozowski ma za sobą udany okres gry w 3. lidze. Teraz przyszedł czas na odważny krok w przód. Poznajcie bliżej nowego piłkarza GKS-u Katowice.
Z pokolenia na pokolenie
Mój tata i mój wujek również grali w piłkę, więc to u nas rodzinne. Tata po zakończeniu kariery został trenerem i od najmłodszych lat rozwijałem się pod jego skrzydłami. Stawiałem z nim swoje pierwsze kroki, a gdy zacząłem grać w Centralnej Lidze Juniorów, przekazał mnie kolejnym trenerom. Zaczynałem w Motorze Lublin, którego jestem wychowankiem. To szczególny klub dla mojej rodziny, bo mój tata Tomasz grał w jego barwach na poziomie pierwszej ligi (wtedy na najwyższym poziomie rozgrywkowym - przyp. red.). Potem grał w 2. lidze i jeszcze w kilku zespołach z Lubelszczyzny. Niestety przytrafiła mu się poważna kontuzja. Zerwał więzadła i nie wrócił do profesjonalnego grania. Postanowił, że rozpocznie przygodę z ławką trenerską. Mój wujek Robert także grał w Motorze i w innych lubelskich zespołach. Dokładnej jego historii nie znam. On z kolei został sędzią i pracuje teraz na poziomie 3. ligi.
Na początku strzelał bramki
Przez całe młodzieńcze lata grałem z przodu i strzelałem bramki. Wyróżniałem się jako młody zawodnik i często miałem piłkę przy nodze. Kiwałem rywali i strzelałem gole. Z wiekiem tych bramek było coraz mniej, bo rosła konkurencja. Na początku w Motorze także grałem bardziej z przodu, na lewym i prawym skrzydle. Dopiero gdy trafiłem na wypożyczenie do Chełmianki, to podejście do mojej gry się zmieniło i zostałem ustawiony na prawej obronie. Trener był przekonany, że gdy poprawię się w defensywie, to ta zmiana będzie mi pasować. Musiałem się rzecz jasna zaadaptować. Nie mogłem się nie zgodzić z decyzją trenera. Pracowałem tak, by sobie poradzić, bo wiedziałem, że w innym wypadku nie będzie dla mnie miejsca.
Idol z The Reds
Gdy byłem młody, to podglądałem Cristiano Ronaldo z Manchesteru United i Realu Madryt. Podobało mi się, że potrafił tak precyzyjnym uderzeniem kończyć akcje. Dostawał piłkę pod linię, robił zwód i schodził do środka pola, by potem podjąć decyzję o wykończeniu. Teraz z kolei podoba mi się gra Trenta Alexander-Arnolda. Wyróżnia się swoją techniką i wizją gry. Przyjmuje piłkę i już doskonale wie, gdzie ma ją zagrać. Poza tym ma dobre wrzutki, a u prawego obrońcy czy prawego wahadłowego ona musi być na naprawdę wysokim poziomie. Jak oglądam Premier League i gra Liverpool, to najwięcej uwagi zwracam właśnie na Alexandra-Arnolda. Też łatwiej mi do niego nawiązać, bo jest ciągle młodym graczem i ma przed sobą naprawdę dobrą perspektywę. Różne pokolenia piłkarzy mają różne wzorce.
Chłopak z Lublina
Lata młodzieńcze w Motorze wspominam bardzo dobrze. Jestem rodowitym lublinianinem i grałem w tamtejszym klubie, więc traktowałem to jako zaszczyt. Gdy przeszedłem z juniora do seniora, miałem okazję współpracować z dyrektorem Robertem Góralczykiem. On wówczas był w Motorze trenerem. To on mnie wprowadził do seniorów i dał mi zadebiutować. Potem trener przeniósł się do Katowic, a ja zostałem i po jakimś czasie poszedłem na wypożyczenie do Chełmianki jako 17-latek. Przeskok z juniora do seniora był spory. Mocno się stresowałem przed swoim pierwszym meczem w seniorskiej piłce, jeszcze w barwach Motoru. Miałem ciężkie nogi, ciężko mi się oddychało, ale to wszystko wynikało z braku doświadczenia. Nigdy wcześniej nie przeżyłem takiego momentu. Z czasem jednak zacząłem się czuć coraz pewniej.
Owocny czas w Chełmie
Zagrałem w Chełmiance ponad 60 spotkań. Myślę, że zaprezentowałem się w 3. lidze dobrze i pod względem gry i pod względem liczb. Dla mnie najważniejsze było to, by jak najwięcej czasu spędzać na boisku. Tylko w ten sposób mogłem się rozwijać. Cieszę się, że moja forma w Chełmiance zaowocowała transferem do GKS-u Katowice, gdzie będę miał już do czynienia z 1. ligą. W ramach ciekawostki mogę zdradzić, że byłem także na testach we włoskim Hellasie Verona.
Nowe wyzwania w Katowicach
Aklimatyzacja przebiega bardzo dobrze. Byłem tutaj dwa tygodnie w trakcie zimowego obozu przygotowawczego. Dzięki temu było mi łatwiej, gdy wróciłem do szatni GieKSy latem. Większość piłkarzy mnie po prostu znała i dobrze mnie przyjęli. Teraz skupiamy się na przygotowaniach do sezonu. Różnica pomiędzy trzecią a pierwszą ligą jest duża, zwłaszcza pod względem taktycznym, ale także pod kątem intensywności i szybkości gry. Na pewno będę potrzebował czasu, by się z tym oswoić, ale od tego jest właśnie okres przygotowawczy i indywidualne analizy z trenerami. Jeszcze przez dwa lata będę młodzieżowcem, więc chcę ten czas wykorzystać jak najlepiej, by po tym okresie trenerzy nie mieli wątpliwości, że zasłużyłem na miejsce w składzie.
Fan gier
Przywiozłem z Lublina swój komputer gamingowy i lubię w wolnym czasie pograć przez internet w FIFĘ i Counter Strike’a. Oglądam także koszykówkę, np. ostatnie finały pomiędzy Boston Celtics i Golden State Warriors. Co prawda nie potrafię grać w kosza, ale lubię oglądać. Poza tym poświęcam czas na regenerację i rozwój osobisty. Mieszkam w centrum Katowic, więc miałem też okazję pooglądać miasto. Różni się od Lublina, zwłaszcza pod kątem infrastruktury. Oba te miasta mają swoje zalety. Zapewne jeszcze wiele w Katowicach odkryję.