Dwa pucharowe mecze i dwa naprawdę dobre występy Krzysztofa Barana. Nasz bramkarz powtarza jednak, że robi tylko i wyłącznie to, co do niego należy.

Ostatecznie GieKSa musiała uznać wyższość Jagielloni Białystok, która w 120. minucie meczu wykorzystała rzut karny. Krzysztof Baran wyczuł intencje wykonującego jedenastkę Guilherme, ale precyzyjny strzał zawodnika gości przesądził o losach spotkania. - Szkoda, naprawdę szkoda, bo ciężko walczyliśmy przez 120 minut. Nie mogę ukryć, że jestem zły. Myślami byliśmy przy rzutach karnych - mówi Baran. 

Przeciwnik nie dawał Baranowo chwili odpoczynku, co chwilę zmuszając go do zmiany toru lotu piłki. Który ze strzałów Jagielloni był dla niego najtrudniejszy? - Zdecydowanie ten Novikovasa w drugiej części dogrywki. Piłka bardzo dziwnie leciała, strzał bardzo trudny do obrony - mówi. Zawodnik gości celował w samo okienko bramki GKS-u. Baranowi udało się strzał sparować i pomoc defensorów GieKSy oddaliła zagrożenie.  

- Spodziewaliśmy się tego, że Jaga będzie nas mocno naciskać, dlatego plan był taki, by oddać im pole i próbować ugryźć z kontrataku. Nie ma co ukrywać, w dogrywce skupialiśmy się głównie na tym, by dotrwać do rzutów karnych, bo one są loterią - kontynuuje Baran. 

Dobrymi występami w spotkaniach rozgrywek Pucharu Polski Baran chce pokazać sztabowi trenera Dariusza Dudka, że jest gotów walczyć o miejsce w składzie również na mecze ligowe, w których dotąd częściej grał doświadczony Mariusz Pawełek. - Moja rola jest jaka jest, pozostaje gotowy i czekam - kończy. GieKSa wraca do gry w sobotę (03.11). Przed nami kolejny ważny ligowy pojedynek. Tym razem na wyjeździe zagramy z rewelacją Fortuna 1 ligi - Bytovią Bytów.