Katowiczanki już na ostatniej prostej przed konfrontacją z Jaskółkami Chorzów. Zdecyduje ona o tym, kto będzie cieszył się z awansu na drugoligowy szczebel polskich rozgrywek. O nastrojach w drużynie rozmawialiśmy z zawodniczką GKS-u Klaudią Matusik.
Przed wami ostatni i najważniejszy mecz w sezonie. Jakie nastawienie na ten mecz panuje w waszej ekipie? Jest spokój w głowach?
- Myślę, że jest spokój i podchodzimy do tego spotkania „na chłodno”. Wiemy, że mamy zapas jednej bramki z pierwszego meczu rewanżowego. To zespół z Chorzowa, żeby odrobić straty musi strzelić bramkę, my możemy. Trener poukładał naszą drużynę taktycznie w dobry sposób i powinno być dobrze.
Z Jaskółkami wygrałyście w meczach ligowych dwukrotnie, podobnie było w pierwszym meczu barażowym. Macie na nie patent?
- Myślę, że to może być złudne. Liga, a baraże to co innego. W rozgrywkach ligowych nasze rywalki mogły pozwolić sobie na porażkę, bo wiedziały, że mają zagwarantowany udział w barażach z drugiego miejsca. Musimy dalej walczyć i nie pozwalamy sobie na rozluźnienie przed niedzielnym spotkaniem. Pokazał to pierwszy mecz barażowy, kiedy miałyśmy przewagę, ale wygraną zapewniłyśmy sobie dopiero w końcówce.
Pierwszy mecz wygrałyście dzięki twojemu strzałowi z główki w 83. minucie, ale miałyście znacznie więcej sytuacji. Jak wytłumaczyć tę niemoc?
- W poprzednim meczu miałyśmy sporą przewagę w posiadaniu piłki, a zespół z Chorzowa przeprowadził jedną kontrę. Nie miał żadnych czystych sytuacji, a my stworzyliśmy sobie ich sporo. Nie potrafiłyśmy jednak strzelić z najbliższej odległości, trafiałyśmy w bramkarkę. To był nasz największy mankament i nad jego wyeliminowaniem pracowałyśmy w ostatnim czasie.
W niedzielę zagracie na naturalnej nawierzchni stadionu przy Bukowej, w większości spotkań występowałyście na sztucznej murawie. Czy ma to dla was znaczenie?
- Na pewno piłka zachowuje się inaczej na sztuczne murawie, ale grałyśmy już mecze na boisku Podlesianki, więc nie sprawi nam to problemu. Z pewnością naturalna murawa jest dla nas lepsza, oczywiście ta w dobrym stanie.
Na co stać wasz zespół, w którym z pewnością drzemie większy potencjał niż ten na poziomie trzeciej ligi?
- Szczerze mówiąc, myślę, że pod względem personalnym poziom trzecioligowy jest dla nas za niski. Nawet sparingi z pierwszoligowymi zespołami w okresie przygotowawczym pokazały, że potrafimy grać jak równy z równym z takimi drużynami z pierwszej ligi jak AZS UJ Kraków czy LKS Goczałkowice. Myślę, że aktualnie prezentujemy poziom pierwszoligowy.