Wojciech Herman: Liczę, że będę mógł pomóc

13.07.2018 13:47

Wojciech Herman, fizjoterapeuta GKS-u Katowice oraz reprezentacji Polski, opowiada o swoich doświadczeniach z mundialu oraz współpracy z trenerem Adamem Nawałką.

Wiele mówiło się o wysokim poziomie organizacji Mistrzostw Świata w Rosji. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Rosjanie na pewno stanęli na wysokości zadania i wszystko było dopięte na ostatni guzik. Duże środki ostrożności w hotelu i na stadionach zapewniały nam poczucie bezpieczeństwa. W każdym miejscu potrzebowałeś identyfikatora. Nie mógł się przemknąć nikt niepożądany. Dostaliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy, również w bazie w Soczi - idealne warunki do pracy i odnowy. Kilka reprezentacji żałowało, że ubiegliśmy je w wyborze tego miejsca.

Atmosfera również wyjątkowa?

Tak, bo spotkaliśmy kibiców z całego świata, m.in. z Kolumbii. Oni naprawdę traktowali to jak święto i już na dzień przed naszym meczem widzieliśmy, że jest ich bardzo dużo. Szczerze powiedziawszy nie przeżyłem wcześniej takiego meczu - kibice Kolumbii tańczyli, śpiewali, bawili się znakomicie. Takie momenty zapamiętuje się do końca życia.

Czy te śpiewy kibiców rywali przeniosły się także pod Wasz hotel?

Nie, pod hotelem była stworzona bezpieczna strefa. Stało dużo funkcjonariuszy z różnych służb. Za każdym razem, gdy jechaliśmy autobusem towarzyszyła nam grupa wojskowych, która otaczała autokar i pilnowała, by nikt nie dostał się za blisko. Organizacja każdego przejazdu była skrupulatnie przygotowana. Moskwa zazwyczaj jest bardzo zakorkowana, a dla nas każde skrzyżowanie było zamknięte i mogliśmy bez problemu przejechać na miejsce. Wszyscy w drużynie byli pod dużym wrażeniem.

Jak wyglądał Twój dzień na kadrze?

Przede wszystkim mieliśmy bardzo ciężki obóz, było bardziej intensywnie niż we Francji przy okazji ostatnich Mistrzostw Europy. Jeśli to nie był dzień meczowy, to mieliśmy pewien standard. Po śniadaniu zawodnicy przychodzili do naszego gabinetu, by przygotować się na trening lub na mecz. Po obiedzie także mieliśmy pracę z zawodnikami, więc nie było mowy o drzemce. Prawdę mówiąc pracę zazwyczaj kończyliśmy po północy, bo było jej naprawdę dużo. Przychodził każdy, kto potrzebował od nas pomocy, czy Kuba Błaszczykowski, Wojtek Szczęsny, także młodsi zawodnicy. Nie było mowy o dniu wolnym. Nagromadziło się sporo zmęczenia, ale zaraz po powrocie z Rosji dołączyłem do sztabu GieKSy, by pracować z drużyną przed rozpoczęciem sezonu.

Jak podsumujesz ten okres spędzony z trenerem Adamem Nawałką?

Z trenerem spotkałem się już tutaj w GKS-ie. To była dla mnie ogromna przyjemność. W kadrze spędziliśmy pięć lat i wiele się przez ten okres nauczyłem o dyscyplinie, profesjonalizmie, czy podejściu do obowiązków. Trener był perfekcjonistą w każdym calu, na pewno bardzo mi pomógł.

Wiele osób szukając kozła ofiarnego za wynik mistrzostw mówiło o złym przygotowaniu fizycznym zawodników. Czy Twoim zdaniem są podstawy, by tak sądzić?

Naprawdę trudno znaleźć przyczynę. Moim zdaniem przygotowanie motoryczne nie było problemem. Wyglądało dokładnie tak samo, jak przy okazji ostatnich Mistrzostw Europy. Co zaważyło o takim wyniku? Nie chcę oceniać, od tego są dziennikarze. Moja praca skupiała się na czymś innym. Mundial różni się od Euro, ale podążaliśmy takim samym cyklem, co dwa lata temu i każdy z nas miał już doświadczenie w kontekście tego, jak pracować. Mam nadzieję, że lekcje, które wyciągnęliśmy z dwóch ostatnich turniejów pomogą nam przy okazji kolejnych imprez.

Sugerowano także, że problemem kadry mogła być lokalizacja jej bazy, bo musieliście latać wiele kilometrów. Myślisz, że zawodnicy odczuwali tego skutki już na boisku?

Nie sądzę, by to było problemem. Graliśmy mecze w wysokich temperaturach i trenowaliśmy w wysokich temperaturach. Szczerze powiedziawszy to mogło nam nawet pomóc, bo w Wołgogradzie było jeszcze cieplej. Obok nas bazę miała Brazylia i oni także nie narzekali. Ogólnie tym mistrzostwom towarzyszą wysokie temperatury i do tego każdy zespół musiał się przyzwyczaić. Poza tym podróże wcale nie trwały tak długo. Do Moskwy lecieliśmy około 2,5 godziny.

Do tej pory były to mistrzostwa niespodzianek. Czy twoim zdaniem to specyficzny mundial, biorąc pod uwagę wpadki Niemiec, Argentyny, a także naszą?

Od ostatnich mistrzostw świata wiele topowych drużyn bardzo się zmieniło. Pojawili się nowi zawodnicy, m.in. w drużynie z Niemiec. Cztery lata temu byli najlepsi, a teraz nie byli w stanie wyjść z grupy i to także świadczy o tym, że nie są tą samą drużyną. Teraz to Chorwacja była w stanie wejść na wyższy poziom, o czym świadczy ich awans do finału. W futbolu wszystko szybko się zmienia. Mimo, iż Polsce nie udało się osiągnąć sukcesu na mundialu, trener Nawałka zostawił za sobą bardzo dobre wrażenie. Teraz czas, by nowy selekcjoner wprowadził swój pomysł, który będzie działał długofalowo. Niewykluczone, że pojawią się nowi zawodnicy, którzy dotąd nie dostali szansy. Mamy spory potencjał i wierzę, że przed nami jeszcze wiele pięknych chwil z reprezentacją Polski.

Trener Jerzy Brzęczek poradzi sobie z wyzwaniem?

Jestem spokojny o kadrę trenera Brzęczka. Uważam, że to specjalista, który ma duże doświadczenie i rozumie specyfikę tej pracy. Poza tym zna dobrze zawodników, a na co dzień pracuje w Ekstraklasie, więc niewykluczone, że szansę dostaną piłkarze z naszego podwórka, którzy jego zdaniem mogą pomóc. Początek nie będzie jednak łatwy, bo czekają nas mecze z Włochami i Portugalią. Trenerowi trzeba dać czas, by mógł sobie wszystko poukładać po swojemu.

Jak wygląda Twoja sytuacja w kadrze?

Czekamy na rozwój wydarzeń. Dopiero dostaliśmy informację na temat nowego selekcjonera. W kolejnych dniach powinniśmy wiedzieć więcej. Mam nadzieję, że sztab medyczny dostanie szansę na kontynuowanie swojej pracy, bo chcemy pomóc doświadczeniem, które zebraliśmy przez ostatnie pięć lat będąc na dwóch dużych piłkarskich imprezach.

Partner strategiczny
Partner Kluczowy
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner techniczny
Partnerzy
Fortuna 1 Liga