29.09.2016 15:15
Autor: ps
Swój udział w ostatnim zwycięstwie GieKSy ze Stalą Mielec 1:0 miał Damian Garbacik. Młody, 20-letni stoper wskoczył do składu w miejsce Olivera Praznovsky’ego i wstydu nie przyniósł, o czym najlepiej świadczy fakt, że katowicki zespół zagrał po raz piąty na „zero z tyłu”. – W końcu, po dłuższej przerwie udało mi się zagrać. Nie czułem się strasznie na boisku. Wydaje mi się, że zagrałem poprawnie, ale nie ustrzegłem się kilku błędów. Najważniejsze, że zwyciężyliśmy – mówi skromnie Damian.
Katowicka defensywa tworzy w tej rundzie monolit. Najmniej straconych bramek w lidze (tylko sześć) sprawia, że GieKSa wyrasta na najsolidniejszy zespół grający w obronie – już pięciokrotnie zagrali na „zero z tyłu”. A jakby tego było mało, nie cofa się za podwójną gardą i grają otwartą ofensywną piłkę, co może się podobać. – Naszym celem jest bronienie dostępu do własnej bramki. Po to są obrońcy, żeby do siatki wpadało jak najmniej. Cieszymy się, że do tej pory tak to wygląda. Pracujemy jednak wciąż nad tym, żeby w dalszym ciągu po stronie strat było jak najmniej bramek – wyjaśnia Garbacik.
To będzie niezapomniane, sobotnie popołudnie. GieKSa przy pełnym, nowym stadionie w Tychach zagra z beniaminkiem, który na pewno „stanie na rzęsach”, żeby nie pozwolić niepokonanym od dziewięciu katowiczanom na zwycięstwo. – Na pewno będzie to bardzo trudne spotkanie, ale jedziemy tam po to, żeby zgarnąć pełną pulę. Tyska drużyna to naprawdę dobry przeciwnik, który nie zamierza tylko się bronić, ale i grać piłką. Dla nas najważniejszy jest każdy, najbliższy mecz i liczymy w nim na trzy punkty – dodaje stoper GKS-u.