Finał PP

02.05.1986 04:53

1 maja 1963 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie Alojzy Łysko zaliczył jedyny w swej sportowej karierze występ w finale krajowego pucharu - jego Ruch uległ Zagłębiu Sosnowiec 0:2. W 23 lata później prowadzony przez niego zespół na tym samym obiekcie i również w dniu Święta Pracy miał stawić czoła ekipie Huberta Kostki, po raz drugi z rzędu triumfującej w mistrzostwach Polski i posiadającej w swym składzie kilku graczy przygotowujących się do meksykańskiego mundialu.
     
Szanse Katowic na zdobycie trofeum oceniano sceptycznie, zwłaszcza po ligowym spotkaniu tych drużyn, zakończonym wynikiem 4:1 dla zabrzan i po porażkach graczy z Bukowej z broniącymi się przed spadkiem Bałtykiem Gdynia oraz Stalą Mielec w ostatnich kolejkach ekstraklasy. Na pewności siebie nie zbywało zresztą samym piłkarzom Górnika, czego dobitny wyraz dał Bogdan Gunia, w lekceważący sposób traktując Krzysztofa Zająca podczas spotkania kapitanów zespołów w studiu Telewizji Katowice zaaranżowanego na długo przed decydującym starciem.
    
Organizatorzy meczu przygotowali dla kibiców wiele atrakcji - imprezy towarzyszące rozpoczęły się o godzinie 15:00 i obejmowały m.in. grę pomiędzy reprezentacjami Polski i Węgier (2:2), wręczenie medali wybitnych na 65-lecie OZPN w Katowicach zasłużonym zawodnikom, szkoleniowcom i działaczom oraz oficjalne pożegnanie kończącego swą wieloletnią karierę Franciszka Sputa. Wreszcie na kilka minut przed 17:00 wyszli na murawę główni bohaterowie wieczoru i po odegraniu przez orkiestre górniczą z Bielszowic Mazurka Dąbrowskiego warszawski arbiter Janusz Eksztajn dał gwizdkiem sygnał do rozpoczęcia rywalizacji.
    
Zgodnie z przewidywaniami do szturmu ruszyli gracze Górnika, zdobyciem Pucharu zamierzający potwierdzić swą supermację w polskim futbolu i pragnący powtórzyć wyczyny z lat 1965, 71, 72, kiedy to ich wielcy poprzednicy sięgali po "podwójną koronę". Już po kilkudziesięciu sekundach gry w dogodnej sytuacji znalazł się Marek Majka (mający za sobą dwa przegrane finały w barwach Piasta Gliwice), ale zmarnował ją, zbyt długo zwlekając z oddaniem strzału. Niedługo potem uderzenie Joachima Klemenza Sęk obronił w wielkim stylu. Przygniatająca przewaga zabrzan, wyrażająca się w serii rzutów rożnych i kolejnych spięć na przedpolu katowiczan nieustannie wzrastała zapowiadajac szybkie rozstrzygnięcie losów pojedynku.
    
W 20 minucie doszło do zdarzenia o decydującym - jak się później okazało - wpływie na ostateczny, sensacyjny wynik. Z powodu urazu stawu skokowego zejść przedwcześnie z boiska musiał Adam Ossowski (dołączając się tym samym do nieobecnych Andrzeja Iwana i Marka Kostrzewy), a jego zastępca Marek Piotrowicz w ciągu krótkiego okresu czasu został dwukrotnie wyprowadzony w pole przez Marka Koniarka oraz Piotra Nazimka, którzy po rajdach prawą stroną wyrzucali piłkę na pole karne otwierając Furtokowi drogę do bramki Wandzika. Zdenerwowany Hubert Kostka, czując, że szanse na dublet stają sie coraz bardziej iluzoryczne, jeszcze przed przerwą posłał na bój kolejnego napastnika - Ryszarda Cyronia, wycofując jednocześnie z obrony Klemenza. 
    
Wysiłki Górnika zaowocowały kontaktowym golem dopiero w 3 minuty po wznowieniu zawodów (Komornicki z bliska pokonał bramkarza GKS). Przez następne kilkadziesiąt minut trwał pojedynek katowickiej obrony i świetnie dysponowanego Sęka z nacierającymi zabrzanami, rozpaczliwie usiłującymi doprowadzić do wyrównania. Wraz z upływem czasu wzrastało jednakże ich zdenerwowanie i nie potrafili oni wykorzystać najdogodniejszych nawet okazji - Pałasz spudłował z 3 metrów, Cyroń rozminął się z piłką będąc 2 metry przed bramką, w innej sytuacji król ligowych strzelców, Andrzej Zgutczyński, zamiast do siatki trafił w głowę Majki.
 
Dokładniejsi w swoich poczynaniach byli za to Koniarek i Furtok. Pierwszy z nich w 86 minucie otrzymał piłkę jeszcze przed linią środkową, przez nikogo nie niepokojony wbiegł na połowę rywali celnym lobem nad wybiegającym Wandzikiem podwyższył wynik na 3:1. Drugi - kilka chwil później - ograł Dankowskiego oraz Wandzika kompletując hat-trick, szósty w historii finałów PP (po dwóch Lubańskiego i jednym Kempnego, Pola i Jerzego Wilima). Katowicki napastnik zapewnił sobie w ten sposób miejsce w 22-osobowej kadrze na MŚ, gdzie zagrał przez pół godziny przeciwko Brazylii.
Mógł paść także i piąty gol dla Katowic, lecz Koniarek wolał sztuczką techniczną ośmieszyć Matysika, niż szybko zagrywać do któregoś z partnerów.
  
Po zakończeniu spotkania na twórców sukcesu spłynęły liczne zaszczyty. Z rąk pełniącego funkcję Sekretarza Rady Państwa Zygmunta Surowca nagrodę za zwycięstwo odebrał kapitan zespołu Krzysztof Zając, piłkarze i trenerzy zostali udekorowani złotymi medalami, a w niebo na ich cześć wystrzelono sztuczne ognie. Jeszcze tego samego dnia ekipy GKS i Górnika przyjął minister górnictwa Czesław Piotrowski i pogratulował zaproszonym odniesionych w minionym sezonie sukcesów. 5 maja z kolei odznaczenia "Zasłużonemu rozwoju województwa katowickiego" przyznane przez Wojewódzką Radę Narodową odebrali : Alojzy Łysko, Franciszek Sput, Jan Furtok, Krzysztof Zając i Piotr Piekarczyk (złote) oraz Józef Łuczak i Zbigniew Krzyżoś (srebrne). Uhonorowano także Górniczy Klub Sportowy jako całość.
    
Dodatkową nagrodą było prawo uczestniczenia w następnej edycji PZP (czego graczom z Bukowej nie odebrałoby nawet ewentualne niepowodzenie na Stadionie Śląskim, po tym, jak Górnik sięgnąl po mistrzowski tytuł). W czterech rozegranych jesienią meczach z Framem Reykjavik i FC Sion katowiczanie wywalczyli 2 zwycięstwa, 1 remis i ponieśli 1 porażkę kończąc swój udział na drugiej rundzie.

"Drużyna Górniczego Klubu Sportowego w rozgrywkach Pucharu Polski"
Autor - Adam Fryc

Partner strategiczny
Partner Kluczowy
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner techniczny
Partnerzy
Fortuna 1 Liga